W ramach lipcowego turnusu z Postem Daniela, mieliśmy okazję spotkać się z ojcem Mieczysławem Wnękowiczem, franciszkaninem, który od lat nieustannie inspiruje innych swoją pracą ewangelizacyjną. Spotkanie odbyło się w Zaborówcu, w archidiecezjalnym domu rekolekcyjnym, gdzie ojciec Mieczysław przybył, aby wziąć udział w rekolekcjach. Jego obecność wzbudzała radość wszystkich kuracjuszy, dlatego nie mogliśmy przepuścić okazji, aby dowiedzieć się więcej o jego motywacjach, działalności franciszkańskiej i drodze duchowej, którą podąża.
Franciszkanin, kapłan, ewengelizator
Roman Girus – Post Daniela w Zaborówcu: Jesteśmy w Zaborówcu, w archidiecezjalnym domu rekolekcyjnym, Archidiecezji Poznańskiej, imienia św. Urszuli Ledóchowskiej, patronki radości i uśmiechu. Dzisiaj serdecznie witamy ojca Mieczysława Wnękowicza, franciszkanina, zacnego kapłana ewangelizatora, który po raz kolejny przyjechał do nas do Zaborówca na rekolekcje z Postem Daniela. Ojciec przybył do nas z Katowic Panewnik. Cieszymy się bardzo z tego kolejnego spotkania. Co skłoniło Ojca do przyjazdu do nas?
Może Pan Jezus ma dla mnie jeszcze czwartą misję
Ojciec Mieczysław Wnękowicz OFM: Przez pięć lat miałem okres wyciszenia i prawie nigdzie nie wyjeżdżałem. Odważyłem się jednak, żeby za wszelką cenę zrobić coś dla zdrowia i skupić się bardziej na modlitwie. Moją pracą było wysyłanie książek do wielu bibliotek więziennych przez trzy lata, do poprawczaków, samotnych matek, różnych ośrodków dla osób uzależnionych, młodzieżowych ośrodków wychowawczych, socjoterapii, a także do bibliotek szkół katolickich, gminnych i wiejskich. Te książki zrobiły wiele dobrego. Wysłałem ponad 1000 paczek bezpłatnie, za zgodą oczywiście instytucji i ośrodków. Skończyłem tę pracę i postanowiłem tutaj przeżyć swoje Dni Skupienia, aby głębiej przemyśleć, co dalej. Nie wiem, czy moja praca pójdzie w kierunku eucharystycznym, Różańca Dla Życia czy spowiednictwa. Może Pan Jezus ma dla mnie jeszcze czwartą misję, najtrudniejszą w moim życiu – misję cierpienia. Wydaje mi się, że to będzie najważniejsze. Bracia coraz więcej mówią o adoracji i spowiednictwie. To by się łączyło z „Różańcem dla życia”, który założyłem rok temu z pomocą Matki Niepokalanej. Teraz jest już około 250 osób, wśród nich Kardynał Krajewski, misjonarze z Afryki i Europy, ale przede wszystkim Polacy.
Po intensywnej pracy potrzebny jest odpoczynek
RG: Ojcze, bardzo cieszymy się z Twojej aktywności apostolskiej i tych dzieł Bożych, które dzięki pomocy dobrych ludzi udało Ci się tworzyć dla innych w całej Polsce. Wiadomo, że potrzebny jest także odpoczynek, regeneracja, troska o swoje zdrowie duchowe i cielesne. Czy ma Ojciec jakieś trudności w przeżywaniu kolejnego dziesięciodniowego turnus z Postem Daniela?
Czuję się najbardziej zmęczony w życiu
MW: Przez pięć lat nie odważyłem się nigdzie wyjść na dłuższy spacer. Tutaj spróbowałem przejść prawie 3 kilometry i się udało. Wczoraj przeszedłem kolejne 2 kilometry. Czuję się najbardziej zmęczony w życiu na tych ośrodkach z Postem Daniela, ale mam niesamowitą satysfakcję, że ściśle przestrzegam diety. To jest dla mojego dobra i przykładu dla innych. Więcej niż dla ciała, traktuję to jako dbanie o ducha. Wczorajszy film o Medjugorie, obok filmów „Niebo nie może czekać”, „Nieplanowane” i „Pasja”, był najbardziej przeżywany w moim życiu. Tęsknię, żeby chociaż raz w życiu tam się udać, do Medjugorje. Byłby to cud, gdyby Pan Jezus przywrócił mi zdrowie. Codzienna adoracja tutaj, podczas prowadzonych rekolekcji przez księdza Artura z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, przynoszą mi wiele duchowego i psychicznego pożytku. Ogromną łaską i darem od Boga jest to, że pomimo mojego wieku, nadal jestem w takiej kondycji, że mogę wyjeżdżać poza klasztor, prowadzić hospicja domowe i apostolskie dzieła. Jestem również wdzięczny za przyjęcie w swoim domu wielu odwiedzających mnie braci, sióstr i przyjaciół.
Właśnie tu, w Zaborówcu
RG: Ojcze, dziękujemy za ten wywiad i czas, który nam poświęciłeś. Cieszymy się, że możemy cię gościć tu w Zaborówcu. Przybywaj do nas jak najczęściej. Oczekujemy cię zawsze z otwartymi ramionami.
ㅤ