Marzena mieszka w Niemczech od ponad 30 lat. Jako świeżo upieczona mężatka przyjechała do nas już po raz drugi – najpierw do Zaborówca, teraz do Gniezna. Jej świadectwo to opowieść o przemianie, która wykracza daleko poza oczyszczenie organizmu.

Kiedy Romek, nasz prowadzący, rozpoczynał rozmowę z Marzeną, od razu zwrócił uwagę na jej kwitnący wygląd. – To nie tylko dlatego, że jestem nowożeńcem, ale też post Daniela – śmiała się uczestniczka, która wraz z mężem Marcinem tworzy parę pełną energii i wzajemnego zrozumienia.

Pierwsza próba nie wystarczyła

Historia Marzeny z postami zaczęła się prozaicznie. Przez lata nie potrzebowała żadnych diet, kochała słodycze, które – jak sama mówiła – „nie robiły jej za bardzo dużo złego”. Wszystko zmieniło się wraz z wiekiem.

– Przychodzi średniowiecze i wtedy okazuje się, że tu i tu gdzieś się odkłada – przyznała z rozbrajającą szczerością.

Pierwszym krokiem była dieta dr Dąbrowskiej nad morzem. Doświadczenie okazało się niekompletne – brakowało czegoś więcej niż tylko zmiany jadłospisu. To właśnie wtedy Marzena i Marcin zaczęli szukać głębszego wymiaru oczyszczenia. O poście Daniela połączonym z rekolekcjami słyszała już wcześniej od koleżanek z Polskiej Misji Katolickiej w Bremerhaven, gdzie mieszka. Ale to Marcin odnalazł Zaborówiec.

– Nie byłam za bardzo przekonana, chciałam bardziej nad morze, może Mielno – wspominała. – Ale on się uparł, że tu może być fajnie, więc przyjechaliśmy.

Zaborówiec kontra Gniezno

Po roku małżonkowie wrócili, wybierając tym razem Gniezno. Marzena podzieliła się swoimi przemyśleniami o obu lokalizacjach.

– Zaborówiec jest dla kogoś, kto bardzo potrzebuje odpocząć, spokoju, znalezienia się w sobie. Gniezno jest bardziej kuszące, trzeba bardziej na pokusy uważać, bo jest blisko do centrum. Starówkę mamy 5-10 minut spacerkiem i te wszystkie knajpy… – porównywała.

W Gnieźnie trafili na wyjątkowy czas – obchody tysiąclecia koronacji. Zwiedzali katedrę, wchodzili na wieże, schodzili do podziemi. Byli w Muzeum Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Muzeum Początków Państwa Polskiego, gdzie przewodnik pan Jarosław z pasją opowiadał historię. Wieczorem uczestniczyli w widowisku przedstawiającym tysiącletnią historię Polski – od Mieszka I do świętego Jana Pawła II. Odwiedzili też Ostrów Lednicki z bramą tysiąclecia i śladami dziedzictwa Jana Pawła II.

Najważniejsze dzieje się między ludźmi

Ale prawdziwa magia rekolekcji z postem Daniela rozgrywa się nie podczas zwiedzania, lecz we wspólnocie. Marzena opowiadała o tym z autentycznym wzruszeniem.

– Przyjeżdżasz tutaj, widzisz osoby, które na ulicy byś ominął albo większym, albo mniejszym kołem. Tu jesteś skonfrontowany z takimi osobami, którym wydaje ci się, byś się nie zaprzyjaźnił – mówiła.

A potem następuje przemiana. Po kilku dniach wspólnych modlitw, siedzenia przy jednym stole, nocnych czuwań przy Najświętszym Sakramencie – wszystko się zmienia.

– Te osoby są całkiem inne niż ten zewnętrzny wygląd. One mają coś w sobie. Dla mnie to jest bardzo wartościowe, że czasami odkrywam swoje wady w innych osobach i wtedy jest sygnał, żeby zacząć nad sobą pracować – wyjaśniała.

Pod koniec turnusu atmosfera jest zupełnie inna. – Już cię nikt nie drażni, już cię nikt nie denerwuje. Jesteś spokojniejszym człowiekiem, umiesz zaakceptować tego innego, że jest inny. To jest dla mnie wielki sukces tego postu z tymi rekolekcjami – podkreślała Marzena.

Małżeńskie wyzwania i drugie szanse

Marzena i Marcin są świeżo po ślubie, ale oboje mają za sobą wcześniejsze doświadczenia małżeńskie. To daje im szczególną perspektywę.

– Każdy żył w innej rodzinie, miał inne przeżycia, inną osobowość, charakter. Ta różnorodność może być ubogacająca, ale trzeba mieć więcej zrozumienia – tłumaczyła Marzena.

Szczególnie trudne jest połączenie dwóch dojrzałych osobowości. – Oboje byliśmy tymi osobami, które były dominujące w małżeństwie, decydujące. To jest ciężkie, ale tutaj dzięki tym rekolekcjom, dzięki bliskości Pana Boga jest to łatwiej ogarnąć – przyznała.

Wspólne modlitwy, nocne czuwanie, adoracja – to wszystko bardzo buduje i łączy. – Nawet bym poleciła małżeństwom, które mają jakieś kryzysy, żeby po prostu spróbować w ten sposób zacząć się porozumiewać – dodała.

Post Daniela w praktyce

Sam post to wyrzeczenie się kawy, słodyczy, mięsa i chleba. Dla Marzeny najtrudniejszy był brak tego ostatniego. – Kupiłam bardzo dobry chlebek z piekarni, który pieką na żytnym zakwasie. Najpierw pójdzie do zamrażarki, zanim nastąpi czas, kiedy będzie można go degustować – śmiała się.

Najlepsze świadectwo to życie

Na koniec Marzena podzieliła się refleksją o promowaniu rekolekcji. – Nie chcę robić za dużej reklamy. Boję się, że nie dostanę później miejsca – żartowała, ale zaraz dodała poważniej: – Namawianie kogoś to nie jest celem. Najlepsze będzie owoc z tych rekolekcji.

Po pierwszym wyjeździe znajomi zaczęli pytać: „Czemu tak dobrze wyglądasz? Co się stało? Co zrobiłaś?”. – Ludzie są zainteresowani jak widzą owoce, a namawianie ich na takie posty… człowiek musi do tego sam dojrzeć – podsumowała.

Marzena pozdrowiła serdecznie swoją Polską Misję Katolicką w Bremerhaven, księdza Krzysztofa, wszystkie koleżanki i znajomych, a także grupę biblijną działającą przy misji. My ze swojej strony dziękujemy jej za to piękne świadectwo i czekamy na kolejne spotkanie – czy to w Zaborówcu, Gnieźnie, czy w Obrze. Bo jak widać, każde miejsce ma swój niepowtarzalny charakter, ale wszędzie dzieje się ta sama, głęboka przemiana.