Na rekolekcjach w Zaborówcu uczestniczka z Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech doświadczyła nieoczekiwanej poprawy zdrowia podczas dziesięciodniowego postu Daniela. Chorująca na cukrzycę kobieta mogła odstawić leki na cukier.

Zosia mieszka w Niemczech od wielu lat. Działa w Polskiej Misji Katolickiej, gdzie wspólnota trzyma się razem. Organizują nie tylko działania kościelne, ale też spotkania i zabawy taneczne.

– Jesteśmy tak zwanie do tańca i do różańca razem – mówi uczestniczka rekolekcji w Zaborówcu.

To właśnie od znajomych z misji dowiedziała się o rekolekcjach z postem Daniela. Grupa przyjechała dwoma autami, po trzy osoby w każdym, wraz z małym sympatycznym psem.

Sceptyczna rodzina ostrzegała przed postem

Przed wyjazdem do Zaborówca Zosia odwiedziła rodzinę na Śląsku. Tam spotkała się z niedowierzaniem.

– Stwierdzili, że to nie jest dobry pomysł. I kto to widział, żeby jeść same warzywa i owoce – wspomina.

Rodzina zalecała jej przygotowanie zapasów. Mama z przymrużeniem oka radziła zabranie cukierków do kieszeni na czarną godzinę. Po kilku dniach postu Zosia wysłała siostrze zdjęcie stołu z posiłkami. Komentarz był krótki: „Szok. Po paru dniach żyjecie tam jeszcze?”

Cukier wrócił do normy po kilku dniach

Największym zaskoczeniem okazał się brak głodu. Zosia nie odczuwała także bólów głowy, które wcześniej jej dokuczały. Najważniejsza była jednak poprawa stanu zdrowia.

– Choruję na cukrzycę. Pani doktor mi powiedziała po paru dniach, że mogę odstawić lekarstwa na cukrzycę – i o dziwo, cukier w normie – relacjonuje.

To namacalny dowód na skuteczność diety owocowo-warzywnej. Po dziesięciu dniach postu organizm zaczął funkcjonować lepiej.

Trzydzieści lat pielgrzymek integruje Polonię

Grupa z Polskiej Misji Katolickiej regularnie podróżuje. Od trzydziestu lat organizują pielgrzymki do Ziemi Świętej, sanktuariów maryjnych w Polsce, Portugalii, Francji, Hiszpanii, na Litwę i Ukrainę.

– To integruje Polonię. Tak się też poznajemy, zawiązują się przyjaźnie – no i potem to ułatwia tę współpracę – wyjaśnia Zosia.

Polonia żyje w rozproszeniu, nie jak we wsi, gdzie wszyscy są sąsiadami. Mimo odległości parafia istnieje i działa dzięki wzajemnemu wsparciu.

Gwara śląska powraca do łask

W czasie wspólnych wieczorów Zosia dzieliła się anegdotami z pracy z dziećmi, mówiąc gwarą śląską. Język, który kiedyś był zakazany w szkołach, teraz przeżywa renesans.

– Wcześniej nam zabraniali mówić gwarą. Nauczyciele nas poprawiali: „No ale gadajcie po polsku!” Teraz jest odwrotnie – teraz w szkole próbują nauczyć godać – opowiada.

Dzieci w przedszkolach śpiewają piosenki i recytują wiersze po śląsku. To zmiana w porównaniu z czasami młodości Zosi.

Jedna z jej ulubionych anegdot dotyczy ucznia, który miał namalować wspomnienia z wakacji. Chłopiec namalował niebieski pasek u góry i na dole oraz żółty trójkąt.

– Józek do mnie: „Godo, pani, my byli nad morzem – i oto, prawie nurkuja! Dajcie mi piątka!” – śmieje się, wspominając kreatywność dziecka.

Sprawdź najbliższy termin rekolekcji – TUTAJ.